piątek, 27 grudnia 2013

14. Nieświadome komplikacje.

   Tego wieczoru głos już się nie odezwał. Odrobiłam kartę do końca, wysłałam ją Jannis, popisałam z godzinkę z Chadem, poszłam się umyć i zasnęłam jak małe dziecko.
   Następnego dnia rano wstałam wypoczęta i gotowa na kolejny dzień. Obrączka nadal nie chciała zejść z mojego palca, więc ją olałam. Założyłam na siebie pastelowo zielone krótkie spodenki i jeansową koszule z krótkim rękawem i zeszłam do kuchni. Zadziwił mnie fakt, ze nie zastałam tam taty. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej jogurt. Otworzyłam wieczko i wypiłam całą zawartość na dwa łyki. Weszłam do przedpokoju, założyłam czarne conversy, przewiesiłam torbę przez ramię i wyszłam na słoneczne ulice LA. W szkole byłam sporo przed czasem, przed salą spotkałam Jannis.
 -Aria mega ci dziękuje za tą algebrę! - powiedziała zamiast zwykłego "hej".
 -Nie ma za co tępaku - odpowiedziałam, śmiejąc sie.
 -Oj tam od razu tępaku! A kto za ciebie doświadczenia na chemii robi?
 -Chemia jest nienormalna i to ci każdy przyzna!
 -Yyy... Nie? Tak w ogóle: czemu wczoraj taka rozkojarzona byłaś?
 -Em no... Pisałam z twoim kuzynem - uśmiechnęłam się pod nosem na wspomnienie poprzedniego dnia, co nie umknęło uwadze mojej przyjaciółki. - W sumie wiesz... Jesteśmy razem - przyznałam się.
 -No co ty?! Nareszcie się doczekał frajer. Już nie mogłam słuchać jego gadania o tobie. Gratulacje i szczęścia życzę - przytuliła mnie.
 -Czekaj, czekaj. Co mówił o mnie?
 -Coś o tym, że jesteś cudowna i śli... - jednak nie zdążyła skończyć bo z nikąd pojawił się Mike i pocałował ją w usta.
 -No hej piękna - przywitał się z nią, a potem odwrócił do mnie. - Siema Aria.
 -Hej Mike - powiedziałam najmilej jak potrafiłam.
   Co jak co, ale ostania akcje z nim pamiętałam wręcz za dobrze.
 -Skąd to masz? - zapytał Mike wskazując na mój pierścionek.
   Automatycznie schowałam dłoń w kieszeni. Zadziwiające, że facet był w stanie zwrócić uwagę na taki drobiazg.
 ~Wiesz o nim mniej niż powinnaś.
 Więc powiedz mi o czym powinnam wiedzieć.
   Jak zwykle brak odpowiedzi. Zorientowałam się, że milczę od kilkunastu sekund, więc bez namysłu odpowiedziałam:
 -Od naszego dobrego przyjaciela.
 -Mamy sporo przyjaciół - zauważyła Jannis.
 -Oj no od Jareda - stwierdziłam, że nie ma szans ukrywać czegoś przed Jannis.
 -Zobaczymy się później, dobrze skarbie? - Mike popatrzył na Jan i nie czekając na odpowiedź szybko sie oddalił.
 -A tego co ugryzło? - zapytałam.
 -Nie wiem - przyznała przyjaciółka i w tym momencie zadzwonił dzwonek. - Zobaczymy się później!
   Następne kilka godzin minęło w miarę spokojnie. Oczywiście nie obyło się bez pytania i oberwania piłką na wfie, ale to już była u mnie zupełna norma. Gdy wyszłam z budynku poi lekcjach, czekała mnie miła niespodzianka w postaci mojego chłopaka. Chad podszedł do mnie i delikatnie mnie pocałował. Po chwili delikatny pocałunek stał się czymś dużo większym, aż w końcu usłyszeliśmy chrząkająca Jan.
 -Sory, gołąbeczki, że wam przeszkadzam, ale może nie liżcie się na środku chodnika?!
 -Przesadzasz - odpowiedział Chad i jeszcze raz musnął moje wargi.
 -A idźcie - powiedziała Jannis i zaśmiała się. - To wy sobie poromansujcie, a ja wracam do domu i próbuje się skontaktować z moim chłopakiem. Nie widziałam go cały dzień, totalnie zapadł się pod ziemie... 
 -Znajdzie się kuzyneczko, to duży chłopczyk - odezwał się Chad.
   Jednak moje myśli już zaczęły wariować, co jeśli znowu był u Zacha? Ba, na pewno był... Nie mogłam znieść myśli, że nie mogłam jej powiedzieć. Była dla mnie jak siostra, znałyśmy się już kilkanaście lat. Szczerze nienawidziłam czegoś przed nią ukrywać. Zanim zauważyłam Jan już nie było obok nas.
 -Wszystko okej? - zapytał Chad z troską w głosie.
 -Ta...
 -Chodź, odprowadzę cie do domu.
   Po drodze w ogóle się nie odzywał. Dał mi po prostu pomyśleć i co chwila zerkał na mnie uśmiechając się. Normalnie pewnie bym się jarała, ale teraz byłam zbyt przejęta. Martwiłam się i to strasznie. Nawet nie zwróciłam uwagi gdy złapał mnie za prawą dłoń. Był strasznie ciepły. Jednak po momencie ją cofnął. Popatrzyłam na niego zdezorientowana. Staliśmy już praktycznie pod moim domem. 
 -Co to jest? - zapytał z ciekawością podnosząc moją dłoń do góry, aby przyjrzeć się obrączce.
 -Em no... Prezent od Jareda... - przyznałam niechętnie.
 -Chwila? Nosisz prezent od innego chłopaka?! - widać było, że go to zdenerwowało.
 -Nie potrafię go zdjąć... Przymierzyłam go tylko na moment, z ciekawości, żeby zobaczyć czy pasuje, a on się zaklinował, to nie moja wina no...
   Najpierw próbował go zdjąć, ale i jemu się nie udało. Widać było, że strasznie ze sobą walczy.
 -Było go w ogóle nie zakładać - prawie krzyknął ze złością.
   Staliśmy tak przez moment, ja z opuszczoną głową. Zastanawiałam się czy powinnam go przeprosić.
 -Przepraszam - powiedział już łagodniej, a gdy zobaczył zdziwienie w moich oczach dodał: - No co?
 -Nic, nic. Po prostu: to nie ja powinnam przepraszać? 
 -Przecież to nie twoja wina - mocno mnie przytulił, chyba nie potrafił się długo gniewać. - Spróbujemy go zdjąć później. Na co masz ochotę skarbie?
 -Hm... Ja, ty, mój pokój, popcorn i komedia romantyczna? - odpowiedziałam po chwili namysłu.
 -Podoba mi się.
 -No to zapraszam cie do siebie.

Mega, mega, mega podziękowania dla Leny za nowy nagłówek i tło na bloga <3 Jest prześliczne i nadal się nim jaram :3 Dziękuje! :D

2 komentarze:

  1. DALEJ DALEJ DALEJ! *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww, siorka!! *.*
    pracuj dalej, i ja też obiecuje nadrobic zaległości... <3

    OdpowiedzUsuń