wtorek, 7 stycznia 2014

16. Wyczulenie.


   Próbowałam złapać powietrze, podczas gdy Chad mocno mnie przytulał. Zaraz po tym jak się obudziłam, wpadłam w stan lękowy, a ból oczu i dudnienie w uszach nie pomagało. Potrzebowałam dłuższej chwili, żeby się uspokoić.

 -Aria? Co się dzieje? Martwię się... - dopytywał się mój chłopak.

 -To tylko sen, słabo się czuję, przepraszam...

 -Za co ty mnie przepraszasz debilu? Lepiej Pójdę ci zrobić herbatę, poczekasz moment?

 -Jasne - uśmiechnęłam się słabo. Herbata jest w pierwszej szafce po lewej, na samej górze. Kubki powinny być w zmywarce, bo jesz...

 -Spokojnie poradzę sobie - puścił mi oczko i już go nie było.

   Zamknęłam oczy, bo wtedy bolały trochę mniej i aż się zdziwiłam, bo mimo nadal lecącego filmu (musiałam spać maksymalnie pół godziny) byłam w stanie usłyszeć kroki Chada na dole. Ile ja bym wtedy oddała za zatyczki do uszu. Nie pomagało mi się to skupić na moim śnie. Zastanawiałam się czy to na prawdę mogło być prawdą. Co jeśli mój mózg sam to sobie wymyślił, a teraz tylko trzyma się swojej wersji? Przecież siła ludzkiego mózgu jest nie pojęta. Może... Może po prostu zadzwonię do Jay'a.

 ~Nie powinnaś mu teraz przeszkadzać - odezwał się znany mi już męski głos.

 -Kim jesteś? - zapytałam cicho.

 ~Twoim sprzymierzeńcem. Jeszcze mnie lepiej poznasz, odpoczywaj, to będą ciężkie dni.

   Już miałam mu odpowiedzieć, gdy Chad wrócił. Woń herbaty uderzyła mnie jeszcze zanim przekroczył prób pokoju.

 -Zapomniałem zapytać ile słodzisz, więc wziąłem cukierniczkę ze sobą - powiedział przepraszającym tonem.

   Wyciągnęłam ręce w jego stronę, nie mogąc się doczekać aż ciepły płyn przepłynie przez moje gardło. Złapałam kubek termiczny w obie ręce i zaczęłam dmuchać.

 -Nie słodzisz? - zapytał chłopak i przesunął palcem po moim policzku, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz wzdłuż całego ciała.

 -Nie mam ochoty... Jakoś tak nie za dobrze się czuję.

   Nie mogłam mu przecież powiedzieć, że właśnie zrobiło mi sie niewyobrażalnie zimno, mam wrażenie, że noszę na sobie dziesięć kilogramów ubrań, a każdy dotyk odczuwam jakby potroiła mi się ilość receptorów. Wzięłam malutki łyczek herbaty i natychmiast tego pożałowałam. Już nawet nie chodziło o wrażenie, że właśnie pije najmocniejszą herbatę w moim życiu, była po prostu obrzydliwie gorzka. Sięgnęłam po cukier, a mojemu spojrzeniu nie umknął uśmiech Chada. Zignorowałam to. Wsypałam do kubka łyżeczkę cukru patrząc jak małe kryształki wpadają do płynu. Upiłam kolejny łyk, teraz było już lepiej. Szkoda, że jedynie z tym, a miałam dziwne wrażenie, że to wszystko dopiero się zaczynało.



2 dni później...

Drogi pamiętniku... O ile pamiętnikiem można nazwać kawałek kartki znaleziony pod łóżkiem. Czemu to pisze? Żeby nie zwariować z samą sobą. Zaczęło się dwa dni temu, Chad u mnie był. Nie wiem co się ze mną dzieję... Jest mi strasznie zimno lub ciepło, sama już nie wiem, zmieniam zdanie co kilka minut. Nie mogę jeść, nie mogę pić. Nigdy wcześniej nie podejrzewałam, że woda może mieć tak intensywny smak. Za każdym razem, gdy próbuje coś przełknąć kończy się biegiem do łazienki. Swoją drogą nie pamiętam żebym kiedykolwiek tak szybko biegała. Co dziwniejsze wszystko mnie boli, każdy miesień ciała, jakbym miała zakwasy, a przecież całymi dniami nie jestem w stanie wyjść z łóżka. Lekarka powiedziała rodzicom, że to grypa jelitowa, ale ja znam prawdę. To ten pierścień, to sprawka Jareda. Jestem utalentowana, a raczej imituje utalentowaną, bo nawet nie mogę normalnie oddychać. Całe godziny mijają mi na leżeniu z zamkniętymi oczami, otwarcie ich przysparza problemów. Zbyt dużo rzeczy do oglądania, zbyt dużo szczegółów, to aż boli. Nadal nie doprosiłam się zatyczek do uszu, w sumie nie za wiele ostatnio z kimkolwiek gadam, przeraża mnie mój własny głos, głos taty, gdy przynosi mi jedzenie i próbuje się dowiedzieć jak się czuję, a ja go jedynie spławiam. Mam ochotę zabić psa sąsiadów, o każdym przejeżdżającym samochodzie już nie wspominam. Nie mogę włączyć laptopa, nie mogę sprawdzić telefonu. Denerwuje mnie wszystko co wydaje dźwięk, nawet długopis przesuwający się po kartce. Słyszę jak tata ogląda wiadomości, rozumiem każde słowo, to mnie przeraża, gdy tylko mogę chowam głowę w poduszkę. Nie mogę spać, nie wiem kiedy ostatnio zasnęłam, nie czuję upływającego czasu. Myślę, że minęły około dwa dni, a przynajmniej tak podpowiada mi mój mózg. Sprawdziłabym, ale od tamtego czasu nie odsłaniałam okien, a nie chce nawet szukać zegarka. Piszę to pod kołdrą, jest totalnie ciemno, a ja i tak wszystko widzę. Muszę skupiać się nad każdym słowem, bo do mojego mózgu dociera tyle sygnałów jednocześnie, więc pewnie wyszedł z tego niezły chaos. Głosy, dźwięki, to co widzę, myśli o Chadzie, o rodzicach, wspomnienie tego jak przesunął kciukiem po moim policzku, zamartwianie się o Jannis. Wszystko jest po prostu... Wyraźne. Jakbym do teraz była otępiona. Nie potrafię ogarnąć nowej siebie. Modle się aby ktoś mi powiedział, ze to się już kończy, albo chociaż podał przybliżony czas zakończenia. Pierścieniu odezwij się, a jeśli nie to proszę chociaż o sen. O pół godziny wytchnienia. Mam dość. Błagam.

Niech to się już skończy.


 Czemu zmieniam główny motyw opowiadania? Bo o tym pisze mi się łatwiej, bo lepiej odnajduję się w tej historii. Mam nadzieję, że wciągniecie się w czytanie jej tak samo jak ja zaczynam wciągać się w pisanie :)

wtorek, 31 grudnia 2013

15. Wyjaśnienia.

   Weszliśmy do mojego pokoju, a Chad od razu rozwalił się na łóżku.
 -Nie no, czuj się jak u siebie kochanie - powiedziałam.
 -Mogę? - zapytał, wskazując na laptopa.
 -Jasne, w końcu facebook ci ucieknie - odparłam z sarkazmem.
 -No bo... Po prostu: organizuje pewną rzecz i nie mogę doczekać się odpowiedzi jednej z osób które mi pomagają. Powiedzmy, że to taka mała niespodzianka - puścił mi oczko.
 -A może jednak dowiem się co to takiego?
   Usiadłam na łóżku obok niego, pochyliłam się nad jego twarzą i pocałowałam go, lekko przygryzając jego wargę.
 -Em... Nadal nie - powiedział po chwili.
 -Wredota.
   Położyłam się obok i popatrzyłam w ekran. Dokładnie w tym samym momencie on zamknął jakiś czat, mogłabym przysiąc, że zdążyłam przeczytać imię "Jannis". Jednak nie dał mi się nad tym długo zastanawiać.
 -Ładnie razem wyglądają nie? - zapytał wskazując na zdjęcie na tablicy.
  Przedstawiało ono Jan i Mike'a razem. Chłopak obejmował ją ramieniem, ale nie to mnie najbardziej zdziwiło. Na palcu wskazującym miał obrączkę. Wyglądała trochę jak moja, tyle, że była wykonana z jakiegoś ciemniejszego metalu, wręcz czarnego.
 -Jak myślisz co to za znak? - wskazałam na pierścień.
 -Żartujesz? Nic tam nie widzę. Poza tym: serio? Pokazuje ci zdjęcie mojej kuzynki z chłopakiem a ty o kawałku żelastwa?
 -Oj nie ważne... Au! - do moich uszu dobiegł dźwięk klaksonu, ale tak głośny, jakby samochód znajdował się zaraz przy mnie.
 -Co jest? - zapytał momentalnie.
 -Nic nic... Wydawało mi się... Serio nie ważne. To co oglądamy? - spróbowałam zmienić temat.
 -No nie wiem, wybierz coś - zaproponował.
  Wskazałam na pierwszy film jaki mi się rzucił w oczy. Poprosiłam Chada o włączenie go, a sama zeszłam na dół po jakieś przekąski. Oczywiście poślizgnęłam się na ostatnim stopniu, ale zanim się wywaliłam, moje ciało same zareagowało i już stałam w pionie. Co właśnie się wydarzyło? Wyjęłam z szafki popcorn, włożyłam do mikrofalówki i nastawiłam na cztery minuty. Podeszłam do okna, często się przez nie patrzyłam jak na coś czekałam. Taki nawyk z dzieciństwa, gdy czekałam na powrót rodziców. Okno wychodziło idealnie na podjazd. Odsłoniłam roletę i momentalnie tego pożałowałam. Miałam wrażenie jakby ktoś świecił mi reflektorem prosto w twarz. Zamknęłam oczy i po omacku zsunęłam roletę z powrotem, a potem otworzyłam powoli oczy. Nadal lekko bolały. Nie ogarniam... Co się ze mną dzieje? Przesypałam popcorn do miski i wróciłam na górę. W pierwszym odruchu zasłoniłam dokładnie wszystkie okna.
 -Na pewno wszystko okey? - zapytał ponowie Chad, tym razem z troską w głosie.
 -Jakoś dziwnie się dzisiaj czuję, oczy mnie bolą i jakoś tak...
 -Chodź tu - wskazał na łóżko obok siebie, a ja grzecznie podeszłam i położyłam się tam.
   Objął mnie ramieniem i pozwolił mi się w niego wtulić, a potem włączył film. Patrzyłam jak postacie przesuwają się po ekranie, ale jakimś dziwnym trafem nie potrafiłam się na nie skupić. Czy te panele zawsze były takie porysowane? Wgapiałam się w podłogę przesuwając wzrokiem po cienkich liniach wyrytych w drewnie. Pochłaniałam wszystkie detale mojego pokoju, tak jakbym nigdy wcześniej go nie widziała, w między czasie ignorując coraz to głośniejsze dochodzące do mnie dźwięki. Nawet się nie zorientowałam kiedy zasnęłam.

   Znajdowałam się w jakimś dziwnym pomieszczeniu, było okrągłe i całe białe, a po środku stał jedynie mały stolik. Usiadłam na nim, wyraźnie na coś czekając. Na ścianie zaczął się rysować tak jakby kształt drzwi, ktoś je otworzył i zobaczyłam wchodzącego do pokoju Jareda. "Hej piękna" przywitał się i kontynuował. "Wiesz... śnisz. Ale mimo to, że śnisz ja jestem prawdziwy. Znajdujemy się w Hiszpanii, w ośrodku dla utalentowanych. Ten pokój to nasz sposób na kontaktowanie się z ludźmi podczas snu. Wiem, że męczy cię wiele pytań. Zadawaj się odpowiem na wszystko." "Czemu wyjechałeś?" zapytałam. "Naprawdę to cię najbardziej interesuje? No dobrze. Pamiętasz pierścień który ci przysłałem? Tak, ten który masz na ręce. Otóż - mam taki sam. To nie jest zwykły kawałek żelastwa. Nie wiemy skąd się biorą, większość osób po prostu je znajduję, są wybrani - utalentowani. Ja o twój naprawdę sporo się nawalczyłem. Cieszę się, że zaczyna się przyjmować, inaczej poniósłbym wielką klęskę... no i nie byłoby mnie tu. Odpowiadając na twoje pytanie. Znalazłem pierścień, a oni mnie namierzyli i ściągnęli tu." "Kim są oni?" "Oni to dyrektorzy tego instytutu, nasi mentorowie, są specjalistami w tym wszystkim." "Nie ogarniam... Co takiego robią te pierścienie? Czemu musieli cię ściągać?" sama nie wiedziałam czy wierzę, że to się dzieje naprawdę, czy po prostu myśli płatają mi figle. "Część z ich funkcji na pewno już zauważyłaś. Po pierwsze, gdy nauczymy się z nimi komunikować i zasłużymy na ich szacunek to pomagają nam, podpowiadają, robią wszystko żeby było łatwiej. Po drugie rozwijają nasze zmysły, pewnie doświadczyłaś już bólu oczu i huków w uszach, spokojnie nauczysz się je kontrolować i wyciszać. Po trzecie rozwijają naszą sprawność fizyczną, a także wytrzymałość. Jest także podpunkt czwarty: ich możliwości są nieograniczone. Trzeba tylko nauczyć się z nich korzystać. Po to jest instytut." "A nie mógłbyś się ich uczyć w domu?" "Zbyt duże ryzyko. Widzisz. Pierścienie można wykorzystywać w dobrych celach, ale można też i w złych. To walka między dobrem, a złem. Dlatego nas szkolą i dlatego nas pilnują. Gdy zacznie się robić złe rzeczy ciężko jest wrócić. Gdy zrobimy coś złego nasz pierścień zaczyna zmieniać kolor, a także zmienia się jego psychika, to on będzie podpowiadał, żeby robić źle." "Jak wygląda taki zły pierścień?" "Zamiast znaku nieskończoności ma pentagram, a kolorem przypomina czerń." na myśl przyszedł mi pierścień Mike'a. Pokój zaczął zanikać.

   Obudziłam się w ramionach Chada, jednak nie to było najważniejsze. W głowie miałam tylko jedną myśl.
Jannis.


Nowy rok już jutro... chce życzyć wam udanego sylwestra i żeby obyło się bez przypałów, których będzie się później żałować ;) Do siego roku, yo <3

piątek, 27 grudnia 2013

14. Nieświadome komplikacje.

   Tego wieczoru głos już się nie odezwał. Odrobiłam kartę do końca, wysłałam ją Jannis, popisałam z godzinkę z Chadem, poszłam się umyć i zasnęłam jak małe dziecko.
   Następnego dnia rano wstałam wypoczęta i gotowa na kolejny dzień. Obrączka nadal nie chciała zejść z mojego palca, więc ją olałam. Założyłam na siebie pastelowo zielone krótkie spodenki i jeansową koszule z krótkim rękawem i zeszłam do kuchni. Zadziwił mnie fakt, ze nie zastałam tam taty. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej jogurt. Otworzyłam wieczko i wypiłam całą zawartość na dwa łyki. Weszłam do przedpokoju, założyłam czarne conversy, przewiesiłam torbę przez ramię i wyszłam na słoneczne ulice LA. W szkole byłam sporo przed czasem, przed salą spotkałam Jannis.
 -Aria mega ci dziękuje za tą algebrę! - powiedziała zamiast zwykłego "hej".
 -Nie ma za co tępaku - odpowiedziałam, śmiejąc sie.
 -Oj tam od razu tępaku! A kto za ciebie doświadczenia na chemii robi?
 -Chemia jest nienormalna i to ci każdy przyzna!
 -Yyy... Nie? Tak w ogóle: czemu wczoraj taka rozkojarzona byłaś?
 -Em no... Pisałam z twoim kuzynem - uśmiechnęłam się pod nosem na wspomnienie poprzedniego dnia, co nie umknęło uwadze mojej przyjaciółki. - W sumie wiesz... Jesteśmy razem - przyznałam się.
 -No co ty?! Nareszcie się doczekał frajer. Już nie mogłam słuchać jego gadania o tobie. Gratulacje i szczęścia życzę - przytuliła mnie.
 -Czekaj, czekaj. Co mówił o mnie?
 -Coś o tym, że jesteś cudowna i śli... - jednak nie zdążyła skończyć bo z nikąd pojawił się Mike i pocałował ją w usta.
 -No hej piękna - przywitał się z nią, a potem odwrócił do mnie. - Siema Aria.
 -Hej Mike - powiedziałam najmilej jak potrafiłam.
   Co jak co, ale ostania akcje z nim pamiętałam wręcz za dobrze.
 -Skąd to masz? - zapytał Mike wskazując na mój pierścionek.
   Automatycznie schowałam dłoń w kieszeni. Zadziwiające, że facet był w stanie zwrócić uwagę na taki drobiazg.
 ~Wiesz o nim mniej niż powinnaś.
 Więc powiedz mi o czym powinnam wiedzieć.
   Jak zwykle brak odpowiedzi. Zorientowałam się, że milczę od kilkunastu sekund, więc bez namysłu odpowiedziałam:
 -Od naszego dobrego przyjaciela.
 -Mamy sporo przyjaciół - zauważyła Jannis.
 -Oj no od Jareda - stwierdziłam, że nie ma szans ukrywać czegoś przed Jannis.
 -Zobaczymy się później, dobrze skarbie? - Mike popatrzył na Jan i nie czekając na odpowiedź szybko sie oddalił.
 -A tego co ugryzło? - zapytałam.
 -Nie wiem - przyznała przyjaciółka i w tym momencie zadzwonił dzwonek. - Zobaczymy się później!
   Następne kilka godzin minęło w miarę spokojnie. Oczywiście nie obyło się bez pytania i oberwania piłką na wfie, ale to już była u mnie zupełna norma. Gdy wyszłam z budynku poi lekcjach, czekała mnie miła niespodzianka w postaci mojego chłopaka. Chad podszedł do mnie i delikatnie mnie pocałował. Po chwili delikatny pocałunek stał się czymś dużo większym, aż w końcu usłyszeliśmy chrząkająca Jan.
 -Sory, gołąbeczki, że wam przeszkadzam, ale może nie liżcie się na środku chodnika?!
 -Przesadzasz - odpowiedział Chad i jeszcze raz musnął moje wargi.
 -A idźcie - powiedziała Jannis i zaśmiała się. - To wy sobie poromansujcie, a ja wracam do domu i próbuje się skontaktować z moim chłopakiem. Nie widziałam go cały dzień, totalnie zapadł się pod ziemie... 
 -Znajdzie się kuzyneczko, to duży chłopczyk - odezwał się Chad.
   Jednak moje myśli już zaczęły wariować, co jeśli znowu był u Zacha? Ba, na pewno był... Nie mogłam znieść myśli, że nie mogłam jej powiedzieć. Była dla mnie jak siostra, znałyśmy się już kilkanaście lat. Szczerze nienawidziłam czegoś przed nią ukrywać. Zanim zauważyłam Jan już nie było obok nas.
 -Wszystko okej? - zapytał Chad z troską w głosie.
 -Ta...
 -Chodź, odprowadzę cie do domu.
   Po drodze w ogóle się nie odzywał. Dał mi po prostu pomyśleć i co chwila zerkał na mnie uśmiechając się. Normalnie pewnie bym się jarała, ale teraz byłam zbyt przejęta. Martwiłam się i to strasznie. Nawet nie zwróciłam uwagi gdy złapał mnie za prawą dłoń. Był strasznie ciepły. Jednak po momencie ją cofnął. Popatrzyłam na niego zdezorientowana. Staliśmy już praktycznie pod moim domem. 
 -Co to jest? - zapytał z ciekawością podnosząc moją dłoń do góry, aby przyjrzeć się obrączce.
 -Em no... Prezent od Jareda... - przyznałam niechętnie.
 -Chwila? Nosisz prezent od innego chłopaka?! - widać było, że go to zdenerwowało.
 -Nie potrafię go zdjąć... Przymierzyłam go tylko na moment, z ciekawości, żeby zobaczyć czy pasuje, a on się zaklinował, to nie moja wina no...
   Najpierw próbował go zdjąć, ale i jemu się nie udało. Widać było, że strasznie ze sobą walczy.
 -Było go w ogóle nie zakładać - prawie krzyknął ze złością.
   Staliśmy tak przez moment, ja z opuszczoną głową. Zastanawiałam się czy powinnam go przeprosić.
 -Przepraszam - powiedział już łagodniej, a gdy zobaczył zdziwienie w moich oczach dodał: - No co?
 -Nic, nic. Po prostu: to nie ja powinnam przepraszać? 
 -Przecież to nie twoja wina - mocno mnie przytulił, chyba nie potrafił się długo gniewać. - Spróbujemy go zdjąć później. Na co masz ochotę skarbie?
 -Hm... Ja, ty, mój pokój, popcorn i komedia romantyczna? - odpowiedziałam po chwili namysłu.
 -Podoba mi się.
 -No to zapraszam cie do siebie.

Mega, mega, mega podziękowania dla Leny za nowy nagłówek i tło na bloga <3 Jest prześliczne i nadal się nim jaram :3 Dziękuje! :D