wtorek, 16 kwietnia 2013

5. Nowa przyjaźń?

   Zaakwaasy! Po zakupach oczywiście. Mimo to i tak do szkoły zmierzałam z maksymalnym wyszczerzem i nowymi vansami na nogach. Ogólnie to się w nich zakochałam. Do tego założyłam szare jeansy i granatowy top. Było tak przyjemnie ciepło. W końcu to słoneczne LA. Można by rzec, że północą część w której mieszkałam była najcieplejsza, bo najbardziej oddalona od morza i nie wiało. Plus niedaleko znajdowało sie Hollywood. Jak nie kochać tego miasta?
   Do szkoły weszłam w mega humorze. Jedyną smutną rzeczą było to, że będę musiała ją opuścić za półtora roku. Lubiłam ją. Do tego stopnia, do jakiego można lubić szkołę, mimo p. Browna i niektórych osób, których nigdy nie potrafiłam strawić. Zaśmiałam się. W filmach najgorsze zawsze są cheerleaderki, podczas gdy u nas ożywiają one całą szkolę. No po prostu bez nich by się nie dało. Takie zawsze chętne do pomocy dzieci radości, podsumowałam. Za to grupy kujonów nie dało się znieść. Tak, uczyłam się dobrze, wręcz bardzo dobrze, no ale bez przesady. No i nie byłam taka wredna.
   Po jakimś przeboleniu biologii i kolejnym wykładzie, że się zmieniłam i przerwie przyszedł czas na wf. Tak, to nie była moja mocna strona, no... Poza jednym. Koszykówka. Moja pasja praktycznie od małego, poziomem prawie dorównywałam naszym chłopakom, więc gdy przychodziło grać z dziewczynami praktycznie wygrywałam całą grę. W sumie to było trochę głupie, bo praktycznie zawsze moja drużyna wygrywała. Wybieranie... Nauczyciel wyznaczył kapitanów i się zaczęło. Która wybiera pierwsza? Mała kłótnia... Podeszłam do wfisty, wiedział o co mi chodzi. Chciałam usiąść na ławce i dać dziewczynom pograć. Dał mi drugą piłkę, każąc trenować rzuty do kosza. Zawsze coś, dziewczyny happy, ja nie muszę słuchać tego, że znowu się popisuje. Nie minęło dużo czasu, gdy dołączył do mnie Beck.
 -A ty nie ze swoimi? - zapytałam.
 -Trener kazał się zapytać czy nie chciałabyś potrenować z nami - uśmiechnął się. Miał taki słodki uśmiech.
 -W sumie to nie wiem... Znowu dziewczyny stwierdzą, że się popisuje... Trochę mi się obrywa.
 -Oj no weź! Masz talent i oboje o tym wiemy, a talent trzeba wykorzystywać!
  -Dooobra! Niech ci już będzie.
   Trening był bardzo udany. W sumie dawno się tak nie zmęczyłam. I co z tego, że przy ich wzroście ja niewiele robiłam, a i tak byłam całkiem wysoka, bo te 173 cm wzrostu miałam. Fajnie się przemykało między nimi z piłką. Ale przy rzutach nie za bardzo miałam szanse. Wystarczyło nauczyć się podawać kozłem do Becka i 2 punkty dla nas. Gościu miał naprawdę ładne wsady... I około 1,9m wzrostu, ale to szczegół. Naprawdę zasługiwał na bycie kapitanem, więc nic się nie dziwił, że nim był.  Tylko chwilowo musiał radzić sobie samo, bo kiedyś pomagał mu... Jared. W sumie to właśnie Sweet Jay nauczył mnie grać. A teraz siedzi w Hiszpani, yay. Trzeba będzie się przyzwyczaić, że cały mój świat siedzi po drugiej stronie kuli ziemskiej, próbowałam się oswoić z tą myślą. Sprawiało to problem, a mimo to i tak coraz częściej zdarzały się momenty, że o nim zapominałam. Na chemie szłam w dużo lepszym humorze, no i z Jannis u boku. To była jedyna lekcja, którą miałyśmy razem, więc nawet gdybym chciała nie dało się być tam spokojną. Dostałam fazy i to na kilka dobrych dni.

3 dni później ...

   Nadszedł weekend. Sobota minęła w miarę spokojnie, gorzej z niedzielą. Niby normalny dzień: wstajesz, jesz śniadanie, w między czasie włączasz laptopa, tv i lenisz się cały dzień. No ale nie tym razem, bo w międzyczasie do moich drzwi zapukał Chad. Otworzył mu tata i wpuścił do środka. Wygląda na to, że w końcu będę musiała z nim pogadać. Założyłam buty i wyszłam z nim na dwór. Jeszcze dobrze nie zdążyłam się odezwać gdy zaczął swoje przemówienie.
 -Aria przepraszam za wtedy i przepraszam, że zwiałem. Głupio mi było, chciałem żebyś o tym zapomniała, bo wiem, że mnie nie kochasz. I tylko wszystko komplikuje... Masz własne życie kompletnie mnie nie znasz, no i przede wszystkim zasługujesz na kogoś lepszego ode mnie. Dlatego wyszedłem, ale mimo to przez ostatnie sześć dni ciągle o tobie myślałem, no i nie potrafię o tobie zapomnieć. Proszę cię tylko o jedno... nie odprawiaj mnie. Spędź ze mną trochę czasu i jeśli potem będziesz chciała, żebym usunął się z twojego życia to to zrobię. Daj mi tylko ta jedną szansę.
   Nie wiedząc co zrobić, przytuliłam go. Widać było, że strasznie się męczy, gdy to wszystko mówi, ale mówi szczerze. "Zasługujesz na kogoś lepszego ode mnie" Właśnie, że nie. Nie zasługuje nawet na ciebie. Większość moich myśli skupiam na chłopaku, który będzie dla mnie niedostępny jeszcze bardzo długi czas. Nie wiem nawet czy nie zawsze. Może w końcu nadszedł czas, aby zapomnieć o nim na serio? W końcu nie jest jedynym chłopakiem na świecie. Może nie tylko z nim mogłabym być szczęśliwa? Monolog w mojej głowie nie miał końca. Cały czas przytulałam Chada i mówiłam to tak jakby do niego, ale słowa nie chciały mi wyjść przez gardło, tylko pozostawały w moich myślach. Nie mogłam wymyślić nic lepszego, więc oderwałam się od niego, posyłając mu delikatny uśmiech i powiedziałam:
 -Spróbujmy.

Ciepło jest, słońce świeci *.* no i jak tu nie dostać weny? ;3 Hope U like it ;*

1 komentarz:

  1. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa *.*
    Jaram się! ;3 Pisz dalej!! :D

    OdpowiedzUsuń