Obudziłam się i przetarłam oczy. Pierwsza
myśl: Chad. Popatrzyłam w lewo, gdzie
powinien spać, (wczoraj w nocy położyłam się obok niego, z braku lepszych
pomysłów) ale nie było go tam. Żadnej karteczki, nic. Jakby go wcale nie spał w
moim łóżku. Może tylko mi sie to
przyśniło? Zawsze miałam porąbane sny... Jednak ten byłby zbyt rzeczywisty.
Poza tym wiadomości do Jareda były prawdziwe. Wstałam i podeszłam do okna.
Zamknięte. Jakim kurwa cudem?
Rozpiździel z poprzedniego dnia zamienił się w przerażenie. Zniknął stąd niczym
ninja. Szybko się ubrałam i zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie. Tosty z
dżemem zawsze spoko. W domu było cicho. Mama już wyszła do pracy, a tata pewnie
śpi. Pisze nową powieść, więc nie śpi po nocach. Odziedziczyłam po nim te "wieczorne
weny" i często sama coś pisałam. Jednak wątpię, żeby moje opowiadania
ujrzały kiedykolwiek światło dzienne. Szybko zjadła, złapałam torbę i wyszłam
do szkoły. Czy chce o tym wszystkim
powiedzieć Jannis? Raczej nie... W końcu to jej kuzyn, a ja nie miałam
pewności, że mówił serio. No i przede wszystkim nie miałam pojęcia co zamierzam
z tym zrobić.
Weszłam do szkoły przed dzwonkiem. Powolnym
krokiem skierowałam się w stronę swojej szafki. Moja najlepsza przyjaciółka
oczywiście miała swoją obok, a teraz stała opierając się o nią i całując ze
swoim chłopakiem. Mike - wysokie i umięśnione, niebieskookie ciacho o czarnych
włosach. Kapitan szkolnej drużyny koszykarskiej. Najbardziej pożądany chłopak w
szkole. Kto mógł go zdobyć jak nie Jannis? Ta to potrafiła rozkochać w sobie
każdego faceta, no... oprócz mojego brata.
-Rzygam tęczą! - zawołałam na powitanie.
-Hej Aria - odpowiedzieli praktycznie
jednocześnie, odrywając się od siebie.
-Zakochańcy są tacy słodcy!
-To może w końcu sobie kogoś znajdź? - rzucił
Mike. - Podobno Torpeda coś o tobie wspominał, albo jeszcze możemy odezwać się
do...
-Oj kocie, jesteś wszystkiego tak nieświadomy
- przerwała mu Jan. - To ja spadam na wf, a wy sobie poromansujcie.
Obydwoje
mieliśmy biologie, pogadaliśmy trochę po drodze do klasy (w większości o
Jannis, gościu jest zakochany po uszy), a gdy weszliśmy od razu skierowałam się
do ostatniej ławki. Byli ze sobą tacy szczęśliwi i w sumie to trochę im
zazdrościłam. No bo ile razy zdarzało się widzieć szczęśliwą Jannis siedzącą na
kolanach Mike'a z takim mega wyszczerzem jakby niczego więcej nie potrzebowała
do szczęścia. Też tak chce. Jednak jedyny
chłopak, z którym byłabym w stanie być siedzi w Europie. A Chad? Ogarnij sie! Nie
będziesz z nim tylko dlatego, że chcesz z kimś być. Jak związać się z kimś to z
miłości i tego sie trzymajmy, toczyłam wewnętrzny monolog, gdy przerwał mi
pan Brown. Jak ja tego gościa nie lubiłam. Zawsze musiał się mnie o coś
zapytać, gdy ja myślami byłam w zupełnie innej rzeczywistości i nie ogarniałam
co się dzieje na około mnie. Wyjąkałam coś pod nosem, przez co dostałam
kilkuminutowy wykład o tym, że znowu nie uważam na lekcji i "co sie ze mną
dzieje". Przez resztę lekcji próbowałam sie jakoś ogarnąć, pisząc notatki
w zeszycie, ale i tak nie za wiele z nich rozumiałam. Gdy wyszłam ze szkoły
moja przyjaciółka już na mnie czekała. Albo może nie koniecznie na mnie, bo
podeszła do swojego chłopaka, pocałowała go w policzek i wyszeptała coś do ucha.
Z zaskoczeniem zauważyłam, że kiwa głową po czym odchodzi, a Jan zmierza w moją
strone.
-Co mu powiedziałaś? - zapytałam.
-Powiedziałam tylko, że dzisiaj spędzam dzień
z tobą, więc ma sobie wymyślić jakieś inne zajęcie - uśmiechnęła się. - I nie
pytam się ciebie o zdanie! Stęskniłam się za czasem z tobą głupolu, a ostatnio
chodzisz tak przydołowana, że nie można się do ciebie odezwać. Idziemy na
zakupy!
Złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą
zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. W sumie to brakowało mi tych powalonych
popołudni z nią. Łażenia po sklepach, przymierzania czego popadnie, zawodów kto
znajdzie droższe buty. Mimowolnie się uśmiechnęłam, a gdy to zrobiłam od razu
złapał mnie dobry humor. Zrównałam krok z ciągnącą mnie szatynką.
-Więc... Stęskniłaś się za mną?
-Masakrycznie siostra! Poza tym... nie tylko
ja.
-Czy ty coś sugerujesz?
-No... Chad ciągle o tobie gada.
-Gościu chyba serio sie zakochał...
-Czekaj co?! - Jannis zrobiła wielkie oczy, na
co już nie wytrzymałam i opowiedziałam jej co wydarzyło się ostatniej nocy. -
Mój kuzyn zakochany w mojej przyjaciółce... Chyba musze z nim pogadać.
-Szczerze
wolałabym nie. Bo wiesz: Jared i te sprawy.
-W
końcu będziesz musiała z nim pogadać.
-Zrobię to. Zobaczysz, ale no, później -
posłałam jej uśmiech. - Czy możemy teraz proszę cie, skupić się na zakupach?
-Jasne!!!
Więcej nie trzeba było. I w sumie to nie mam
pojęcia ile sklepów odwiedziłyśmy, a co dopiero ile rzeczy przymierzyłam. Jan
jak zawsze z parunastoma rzeczami kupionymi, a ja? No cóż, jeszcze chwila i
mogłabym nosić jej torby, bo sama nic nie kupiłam. Taka norma! Aż w końcu moją uwagę
przyciągnęły cudowne, ciemnoniebieskie vansy, które po prostu musiałam kupić.
Takim sposobem do domu wróciłam z jeszcze większym zacieszem. Odpaliłam laptopa
i włączyłam fb. Nie wiem czy minęło kilka sekund, a na czacie pojawiła się
wiadomość o Jareda:
[- Hej mała :* ]
Kocham go, że aaaaa.
W końcu coś :D Wena, bo Ty <3 A wczorajszy dzień magia *.*
*.* Genialne ;3
OdpowiedzUsuń