Nie poszłam już na żadną lekcje tamtego dnia. Cały wydawał się być taki... pusty. Po prostu wróciłam do domu i poszłam spać. Aż przespałam całe popołudnie, a w nocy była masakra, ale w końcu usnęłam. Tata zauważył, że coś jest nie tak i przyniósł mi rano lody czekoladowe. No bo czy jest coś lepszego na doła niż lody i czekolada?
2 tygodnie później...
Wszystko się powoli unormowało. Czas leczy wszelkie rany czy tego chcemy czy nie. Rano szkoła, popołudniu czas spędzony z przyjaciółmi, a wieczorami... On na fb i czekanie aż pojawi się ta mała, cudowna zielona kropeczka. Później pisanie do mocy i wszystko jakoś mijało. Po części jakoś był. Dwa tygodnie pisania z nim przez neta i jakoś wróciła ta stara, wesoła ja.
[-Czemu nie napisałeś wcześniej? ] - wysłałam pytanie.
[-W sumie to czekałem aż wszystko podłączą. No i całe to zamieszanie związane z przeprowadzką... Nawet jakbym napisał, to co chwile wyglądało by to tak, jakbym Cie zlewał, a tego nie chciałem ;) ]
Kurde, tęsknie za tym kochanym nim.
[-No tak :D Cieszę się, że jesteś. ]
[-Zawsze jestem mała :* ]
Właśnie miałam odpisać, gdy usłyszałam pukanie. Jednak nie do drzwi... Do okna. Co kurwa?! Mieszkam na pierwszym piętrze!
Jak miałam trzy latka moi rodzice kupili jeden ze skromniejszych domów jedno rodzinnych w Los Angeles, gdzie niedługo później się przeprowadziliśmy. Już jako dziecko się w nim zakochałam. Na dole znajdował się duży, przestrzenny salon z którego przechodziło się do kuchni. Między tymi pomieszczeniami nie było ściany, więc dom od środka sprawiał wrażenie naprawdę dużego. Wchodząc w głąb korytarza można było dojść do sypialni rodziców, łazienki i starego pokoju mojego starszego brata. W tej chwili stał pusty, bo Eric siedział w college'u. Obok znajdowały się schody: w dół - do piwnicy, do której nadal bałam się schodzić, a także w górę, prowadzące do mojego pokoju i gabinetów rodziców. Na moje szczęście tata zawsze pracował w domu. Był powieściopisarzem, od zawsze czytał mi swoje książki. Fantastyka - moja miłość od małego. Mama pracowała w firmie wydawniczej, a także jako agent ojca, więc także często przebywała w domu. Jednak nieregularne godziny pracy niejednokrotnie sprawiały, że bywały tygodnie, że nie wychodzili z tej części domu całymi dniami. Brakowało mi ich wtedy. Łatwo się przyzwyczaić do obecności cokolwiek by się nie robiło. Jedyną oazą spokoju, do której nikt oprócz mnie nie miał dostępu, był mój pokój. Skromny pokoik na poddaszu, czy można chcieć czegoś więcej? Po lewej stronie pokoju znajdowały się półki z moją kolekcją pły, wbudowanym tv i specjalnym miejscem, gdzie stał mój bumbox. Na przeciwko drzwi biórko, na prawo od niego szafa. Pokój nie był prostokątny, bo na prawo od drzwi było wyraźne wgłębienie na półtora metra. Tam znajdowało się moje łóżko. Obok niego było okno, czyli moje miejsce rozkmin. Parapet był strasznie szeroki, przez co gdy położyło się na nim poduszkę można było tam siedzieć godzinami. I nie ważne, że w pokoju były inne dwa okna. Czemu akurat to? Miało zajebisty widok na okolice, który zasłaniała wyłącznie gruba gałąź drzewa.
I właśnie w to okno pukał teraz Chad. Podeszłam do okna i otworzyłam je, powalając by wszedł do środka.
-Co Ty tu robisz? - zapytałam go, jednocześnie wklepując w laptopa szybkie "zw" do Jareda.
-Musiałem, musiałem...
-Nie, czekaj! Po pierwsze... Pojebało Cie? Wlazłeś tu przez drzewo przeskakując metrową przerwę miedzy gałęzią, oknem i olewając ponad dwa metry wysokości?!
-Musze ci po prostu coś powiedzieć... - Czekaj? Pił. Czuć od niego alkohol. - Aria... Podobasz mi się. Wyjdźmy gdzieś, gdziekolwiek. Nie mogę znieść tego, że ciągle chodzisz smutna.
-Chad... Jesteś najebany, nie mówisz z sensem. Daj mi chwile, przyniosę ci szklankę wody i zadzwonię do Jannis.
Już chciałam wyjść, gdy złapał mnie za rękę, przyciągnął mnie do siebie i spróbował pocałować. Odpuścił w momencie, gdy położyłam drugą na jego klatce piersiowej, próbując go odepchnąć. Bez słowa wyszłam z pokoju i zeszłam na dół do kuchni. Popatrzyłam na zegarek elektryczny stojący na szafce. Druga dwadzieścia, późno. Nalałam wody do szklanki walcząc z tym rozpierdolem w głowie. Jest kuzynem mojej najlepszej przyjaciółki, do tego starszym ode mnie. Dlaczego akurat ja? Ta nudna, niezbyt imprezowa ja? Jesteśmy przeciwieństwami. On - imprezowicz od zawsze, ja - wiecznie unikająca towarzystwa. Spróbowałam jakoś pohamować potok myśli i wróciłam na górę. Na moje nieszczęście Chad głęboko spał, rozwalony w moim łóżku. W sumie to ten widok mnie trochę rozbawił.
Wróciłam do laptopa i spojrzałam na okienko chatu.
[-Nie uwierzysz co się właśnie stało. ] - wysłałam Jasonowi, po czym opisałam wszystko.
Może i był chłopakiem, którego cholernie kocham, ale był także przyjacielem, na którego zawsze mogłam liczyć. No i cóż jego też zamurowało, zwłaszcza iż sie dowiedział, że ten chłopak właśnie u mnie śpi. Czemu z Jasonem zawsze mi się tak lajtowo gadało? Nie sposób było go nie uwielbiać.
[-Jakieś plany co z tym zrobisz? ] - zapytał.
[-Nie mam pojęcia. A się Jan zdziwi! o.O ]
[-Nie wiem kogo masz się bardziej bać, nachodzącego Cie w nocy, czy jego stukniętej kuzyki, a Twojej przyjaciółki :D ]
[-No ej! Jannis jest normalna! ]
[-Tak, tak. Zwłaszcza jak zaczyna gadać bez sensu o tym jakiego to przystojnego bruneta widziała w centrum i jak bardzo go chce na posiadanie własne! Pomyślał by kto, ze kiedyś będzie psychopatką ;p ]
Zaczęłam sie śmiać.
Przyjaciele to
jednak zajebista sprawa.
A widzicie? Mówiłam, że wrócę ;3 A ten rozdział? Zdecydowanie mi się podoba :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz