Poniedziałek,
pierwszy dzień drugiego semestru. Od wyjazdu Jareda minęły dwa dni, które
przepłakałam. Dziwnie było w tej szkole bez niego, jakoś tak... nudno. Nie było
się do kogo odezwać. Z rozkminy wyrwał mnie dzwonek. Zamknęłam swoją
szafkę, przed którą akurat stałam i powoli udałam się w stronę klasy. Spóźniłam
się, za co nieźle oberwałam od nauczyciela. W sumie w tym momencie mi to nie
robiło różnicy. Byłam jak zombie, z Jaredem pojechała ta żywa część mnie.
P. Brown zaczął długi wykład na temat mitozy i mejozy. Po chuja mi wiedzieć jak wygląda podział dna w komórce i replikacja
semikonserwatywna?! Oczywiście nie słuchałam, ale to nie było nic nowego. Lekcja
nieznośnie się dłużyła, ale w końcu usłyszałam dźwięk oznaczający upragniony
koniec. Spakowałam wszystko i powolnym krokiem skierowałam się w stronę stołówki.
Wzięłam swoją tace i dołączyłam do stolika, gdzie siedziała większość moich
znajomych.
-Co jest Aria? - zapytała Jannis. - Jakaś taka
przymulona jesteś.
-Jared wyprowadził się do Europy - oznajmiłam
patrząc na zdumienie przyjaciółki. Wszyscy go tu znali, czy naprawdę tylko ja
wiedziałam o tym, że wyjeżdża?!
-Niemożliwe! SweetJay nas opuścił? -
usłyszałam głos Becka z tyłu, chwile później usiadł na wolnym miejscu obok
mnie.
-Jap - odpowiedziałam dając wszystkim do
zrozumienia, że nie chce o tym więcej gadać.
Czy serio wszyscy muszą mi
przypominać o tym, że go nie ma? Pierdole! Zostawiłam tace na stoliku i po prostu stamtąd
wyszłam. Taki ogólny rozpierdol w głowie. Ja
chce do niego. Już, teraz. Tęsknie za nim, myślałam. Nie miałam pojęcia jak
sie pozbierać, nie miałam pojęcia co robić. Tęsknota jest po prostu najgorszym
uczuciem pod słońcem. Wiesz, że gdyby tylko ta osoba była obok to wszystko
byłoby dobrze, ale jej nigdy nie ma. Łapały mnie takie momenty jak teraz, kiedy
żałowałam, że nie powiedziałam Jaredowi o tym jak bardzo ważny dla mnie jest.
Chociaż z drugiej strony co by to dało? Związki na odległość nigdy nie miały
sensu. Nie zostałby w LA. Nie ważne jak bardzo bym chciała i co bym nie zrobiła
i tak by pojechał. Byłam tak niemożliwie bezradna. Czy kiedykolwiek o nim
zapomnę? Raczej nie. Zakochana w nieosiągalnym człowieku, yay! Przyjedzie tu w
wakacje... ciekawe co wtedy zrobię. Będę go unikać? A może znowu w końcu będzie
normalnie? W sumie to chciałabym. Kurwa,
dość. Żyj! To nie koniec świata! Trzeba spróbować wrócić do normy, w końcu nie
mogę być zombie przez całe życie, postanowiłam. Pozostało mi jebnąć smajla
i wrócić do reszty. Z nowym nastawieniem było dużo lepiej. Dalej ta mała pustka...
no dobra! Duża pustka, ale na pewno lepiej. Reszta dnia zleciała zdecydowanie w
lepszym humorze i zdecydowanie szybciej. A wieczorem co? Impreza urodzinowa
siostry Jannis? Miała 4 latka. W sumie to Jannis traktowałam jak siostrę, a jej
rodzinę jako moją drugą. Nigdy nie było problemu żebym u niej spała i
dostawałam zaproszenia na wszelkie imprezy rodzinne.
-Hejooo!
- zawołała mała Zoey rzucając mi się na szyje.
Złożyłam
jej życzenia i podarowałam wielkiego misia. Widząc jej minę jeszcze bardziej
poprawił mi się humor. Tak łatwo było ją uszczęśliwić. Tęskniłam za tymi
czasami, gdy największym problemem było czy ubrać lalkę barbie w czerwoną czy
niebieską sukienkę. Jak zwykle Jannis nie mogła się nadziwić jak mogę znaleźć w
sobie tyle energii na zabawę z jej siostrzyczką, a ja po prostu czerpałam z
tego przyjemność. No i w końcu chociaż na chwile zapomniałam o Nim. w sumie to
byłam pierwsza, więc już chwile później zaczęła zjeżdżać się reszta wyjątkowo
licznej rodziny. Ciocie, babcie, wujkowie i jakoś tak wesoło było, ale mega przystojny kuzyn to już była przesada. Chad, największe ciacho jakie kiedykolwiek widziałam. Był dwa lata od nas starszy, kilka tygodni temu skończył osiemnaście lat. Imprezę miał zajebistą, oczywiście wkręciłam się u boku przyjaciółki. Przywitał się z małą i podszedł do nas.
-Siema! O, Aria, dawno Cie nie widziałem. - Pocałował nas obie w policzek. Ta, nieśmiały to on nigdy nie był.
-Hej, też tęskniłam - odpowiedziałam uśmiechając się.
-Co u Ciebie?
-To może ja wam nie będę przeszkadzać gołąbeczki, co? - wtrąciła się Jannis i odeszła, na co oboje zaczęliśmy się śmiać.
-Kochana jest - wskazałam na przyjaciółkę. - A u mnie całkiem okey. No załamka ostatnio, ale to dłuższa historia, poza tym jakoś żyje.
-Cieszę się - znowu się uśmiechnął, tak mega słodko. - A teraz przepraszam, ale wołają mnie.
Wróciłam do przyjaciółki, która podała mi szklankę soku. Upiłam łyka.
-Lubisz go, nie? - zapytała.
-Tak, lubię go - odpowiedziałam z uśmiechem, a gdy zobaczyłam, że unosi jedną brew szybko dodałam: - Ej no, ale nie tak! Byłby fajnym przyjacielem, serio.
-Tak to sobie tłumacz mała. Po prostu jeszcze nie pozbyłaś się pana niebieskookiego z głowy i tyle.
-Mów co chcesz. Ja tam wiem swoje. Gdzie wcięło Zoey? Stęskniłam się za nią.
-Siedzi w ogrodzie z resztą gości czarując wszystkich na około.
Obie się zaśmiałyśmy. Mała była po prostu najsłodszym dzieckiem na świecie. Poszłyśmy do reszty. Ten dzień był zdecydowanie lepszy od dwóch poprzednich.
-Siema! O, Aria, dawno Cie nie widziałem. - Pocałował nas obie w policzek. Ta, nieśmiały to on nigdy nie był.
-Hej, też tęskniłam - odpowiedziałam uśmiechając się.
-Co u Ciebie?
-To może ja wam nie będę przeszkadzać gołąbeczki, co? - wtrąciła się Jannis i odeszła, na co oboje zaczęliśmy się śmiać.
-Kochana jest - wskazałam na przyjaciółkę. - A u mnie całkiem okey. No załamka ostatnio, ale to dłuższa historia, poza tym jakoś żyje.
-Cieszę się - znowu się uśmiechnął, tak mega słodko. - A teraz przepraszam, ale wołają mnie.
Wróciłam do przyjaciółki, która podała mi szklankę soku. Upiłam łyka.
-Lubisz go, nie? - zapytała.
-Tak, lubię go - odpowiedziałam z uśmiechem, a gdy zobaczyłam, że unosi jedną brew szybko dodałam: - Ej no, ale nie tak! Byłby fajnym przyjacielem, serio.
-Tak to sobie tłumacz mała. Po prostu jeszcze nie pozbyłaś się pana niebieskookiego z głowy i tyle.
-Mów co chcesz. Ja tam wiem swoje. Gdzie wcięło Zoey? Stęskniłam się za nią.
-Siedzi w ogrodzie z resztą gości czarując wszystkich na około.
Obie się zaśmiałyśmy. Mała była po prostu najsłodszym dzieckiem na świecie. Poszłyśmy do reszty. Ten dzień był zdecydowanie lepszy od dwóch poprzednich.
Może jednak będzie dobrze.
Rozdział numer jeden. Just hope U like it! :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz